Dzień Mamy

Z okazji Dnia Mamy przygotowaliśmy z Adasiem (lat 5) dwa wzory laurek. Do jednej wkradł nam się błąd, dlatego zrobiliśmy drugą. Obie wyglądają przeuroczo, co potwierdzają poniższe zdjęcia:

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Najpierw przygotowaliśmy kartkę na laurkę, na której odrysowaliśmy od szablonu serce. Następnie przy pomocy linijki i nożyka nacięliśmy pasy do przeplatania kolorowych paseczków papieru (końcówki podkleiliśmy). Cóż, następnym razem zdecydowałabym się na grubsze pasy – i jedne, i drugie.

Z pozostałych paseczków zrobiliśmy drugą laurkę. Wycięliśmy odrysowany na niej kształt serca. Obrysowaliśmy go od wewnętrznej strony klejem i przykleiliśmy paseczki (lekko na siebie zachodziły).

Na koniec otrzymałam w prezencie swój portret. 🙂

Wszystkiego najlepszego, Drogie Mamy! Spełnienia marzeń! – to chyba najwłaściwsze życzenia, ponieważ każda z nas ma inną sytuację, a w związku z tym inne potrzeby i pragnienia. Buziaki dla Was!

Tylko nie mów nikomu…

Obejrzałam właśnie na yt film dokumentalny Tomasza Sekielskiego pt. „Tylko nie mów nikomu”. Mocny dokument. Myślę, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Myślę też, że podobny dokument można by nakręcić także o innych środowiskach (nie tylko zawodowych), które mają do czynienia z dziećmi i młodzieżą. Dość wymienić (i tak już wychłostanych przez społeczeństwo) nauczycieli, wychowawców, trenerów sportowych, animatorów, rodziców… Takich tragedii jest dużo więcej niż mówią statystyki. Bo one uwzględniają tylko przypadki ujawnione, ewentualnie dane szacunkowe. W tym przypadku też sprawa dotyczy – jak ich określił jeden z bohaterów – takich prawie-Jezusów, takich bardziej boskich niż przeciętny Kowalski. To dlatego też pewnie rodzice ofiar wierzą w niewinność oprawców bardziej niż w relacje swoich dzieci…

http://www.pixabay.com

No właśnie… To bezgraniczne zaufanie do ważnych dorosłych, bezwzględne podporządkowanie się, godzenie się to, na co zgody nigdy być nie powinno… To jest ten moment, w którym my – dorośli, rodzice – powinniśmy uderzyć się we własne piersi. Szczególnie jeśli „odziedziczyliśmy” po mieczu czy po kądzieli tudzież uznaliśmy za odpowiedni i przyjęliśmy do realizacji autokratyczny styl wychowania własnych pociech. Skoro dziecko poddaje się manipulacji/presji/nadużyciom ze strony rodzica, to czemu nie miałoby ulec wpływom innego ważnego dorosłego? Toby częściowo tłumaczyło, dlaczego ofiary się nie sprzeciwiły i dlaczego tak długo starały się „dochować tajemnicy”.

http://www.pixabay.com

O wychowywaniu dzieci, w tym o macierzyństwie bliskości napisano mnóstwo książek. Informacje są na wyciągnięcie ręki. Edukacja ma sens i moc, i powinna w tym zakresie mieć zasięg masowy. Dziecko nie jest gorszym sortem człowieka, nie musi najpierw dorosnąć, żeby zasłużyć na szacunek i godne traktowanie. To mu się należy w podstawowym koszyku obowiązków rodzicielskich. A naszym zadaniem, jako dorosłych, jest mu to zapewnić.

To rodzic wychowuje dziecko zgodnie ze swoimi przekonaniami, dlatego – cytując Dorotę Zawadzką, znaną i cenioną psycho(b)lożkę i SuperNianię – „Każdy musi sam się ze sobą rozmówić i zastanowić, jak chronić własne dzieci.”

O tym, jak rozpoznać, czy dziecku dzieje się krzywda, można przeczytać tutaj. Autor Jakub Śpiewak pisze m.in. o tym, jak oprawca wybiera ofiarę, dlaczego ofiary milczą, jakie symptomy i zachowania dziecka mogą sugerować, że jest ono ofiarą molestowania.