Wesołych Świąt!

Po domu snuje się zapach piernika. Zewsząd czuć magię świąt. Najwyższa pora złożyć wszystkim świąteczne życzenia. 🙂 Zatem Wesołych Świąt w miłej, rodzinnej atmosferze, wymarzonych prezentów od Mikołaja, a w nadchodzącym Nowym Roku dużo miłości, radości, cierpliwości, wytchnienia i spełnienia marzeń życzy wychowawczyni klasy 2b

Kartki świąteczne od moich uczennic: Julii M. i Tosi
Kartki świąteczne od moich uczennic: Julii M. i Tosi

Turniej Świąteczny

 

Na zajęciach dodatkowych zaproponowałam dziś dzieciom Turniej Świąteczny. Uczniowie podzielili się na 3 równoliczne zespoły (nadali im nazwy) i wzięli udział w następujących konkurencjach:

  1. Rozszyfrowanie wiadomości zgodnie z podanym kodem.
  2. Układanie puzzli ze świątecznym obrazkiem.
  3. Uzupełnianie brakujących słów kolędy „Cicha noc”.
  4. Rozwiązywanie prostych i złożonych zadań tekstowych.

Okazało się, że każde kolejne zadanie było dla dzieci większym wyzwaniem. Ostatnie zaś – pokonało wszystkich uczestników Turnieju.

W pierwszej konkurencji kluczowa okazała się strategia. Drużyny, które wpisywały litery kolejno, ukończyły zadanie niemal jednocześnie. Najwolniej poszło drużynie, która zdecydowała się wpisywać każdą literę wszędzie, gdzie wystąpiła w haśle.

Układanie puzzli poszło jak po maśle. Na tablicy wisiał wzór i szybko został odtworzony przez dzieci.

Jeśli chodzi o kolędę, dla ułatwienia podałam w ramce brakujące słowa, w tym kilka dla zmyłki. Pierwszą zwrotkę wszystkie grupy uzupełniły bezbłędnie. Schody zaczęły się w drugiej. Drużyna, która wykonała to polecenie najszybciej, popełniła tylko 2 błędy.

Ostatnią konkurencją były zadania tekstowe mojego autorstwa. Wykorzystałam je podczas analogicznego turnieju w klasie 3 i tam nie przysporzyły uczniom trudności. Tutaj nawet jeśli dzieci ułożyły poprawną formułę, popełniały drobne błędy w obliczeniach. Albo odejmowały zamiast dodać, choć poprawne działanie wydawało się oczywiste.

Ponieważ czas zajęć dobiegł końca, poszczególne zadania omówiliśmy i rozwiązaliśmy podczas zajęć matematyczno-logicznych. Kolejne, podobne przykłady okazały się na miarę ich możliwości. Niektórzy potrafili ułożyć własne propozycje takich zadań.

Pojedynczy uczniowie bardzo emocjonalnie zareagowali na ostateczne wyniki, ale bardzo ucieszyły mnie pokrzepiające komentarze ze strony pozostałych: „Nie przejmuj się, to była tylko zabawa”. Zauważyłam, że część dzieci ma problem z przegrywaniem, odpadaniem z gry, akceptowaniem drobnych niepowodzeń. Strzelają wtedy focha, odmawiają udziału w dalszej części zajęć, płaczą, wychodzą z sali itp. Zaleciłam im jak najczęstsze granie w gry planszowe i inne, w których się odpada – mają grać tak długo, aż przegrana przestanie robić na nich wrażenie. Uważam bowiem, że to kwestia treningu.

Inne propozycje konkurencji w tym turnieju, które przeprowadziłam kiedyś z uczniami klasy 3 to:

  1. Uzupełnienie słów kolędy (tekst z lukami). Zaśpiewanie jej.
  2. Puzzle (ułożyć, przykleić do kartki z bloku, pokolorować). Ułożyć wierszyk lub krótkie opowiadanie do obrazka.
  3. Łańcuch z pasków papieru (wydzieranka) – na czas (10 minut).
  4. Uzupełnienie zapisu nutowego kolędy „Lulajże, Jezuniu.” Zagranie jej na flecie.
  5. Świąteczne zwyczaje – kto więcej i szybciej wypisze.
  6. Krzyżówka ze świątecznym hasłem.
  7. Rozpoznawanie przypraw po zapachu (np. cynamon, goździki, imbir, kakao).
Zwycięska drużyna rozpracowuje ostatnie zadanie
Zwycięska drużyna rozpracowuje ostatnie zadanie

Komu potrzebne jest zadanie domowe?

Osobiście, nie jestem zwolenniczką udręczania uczniów zadaniem domowym. Zadaję rzadko i niewiele. Moje koleżanki po fachu starają się zadawać choć trochę, ale codziennie, a na weekend bonus: 2-3 strony w ćwiczeniach. Wyobrażam sobie, jak uczniowie muszą je nienawidzić. 😉

Ponieważ w tym roku szkolnym mamy tak ułożony plan, że moja klasa 3 razy kończy o 16:10, a kolejnego dnia zaczyna o 7:30, umówiłam się z dziećmi, że – o ile to będzie konieczne – zadania będą zadawane tylko w dni parzyste. Wszak jakieś podstawy BHP umysłowej muszą być zachowane. Nie widzę powodu, dla którego miałabym się bezinteresownie pastwić nad swoimi podopiecznymi. Co ciekawe, doskonale wypadają oni w comiesięcznych testach umiejętności, osiągając średnie wyniki na poziomie 83-92%. Oznacza to, że średnio każdy mój uczeń traci tylko 1-2 punkty w stosunku do maksimum. Uważam, że to doskonały rezultat. Niektóre z moich koleżanek zaczęły się zastanawiać, czy nie ma to związku z tym, że dzieci są wypoczęte i przez to bardziej wydajne w pracy umysłowej. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruję też w dobrze dobranych do potrzeb dzieci godzinach karcianych. Uczestniczy w nich prawie cała klasa. Jedna z tych godzin to zajęcia literacko-czytelnicze, podczas których kształtujemy i rozwijamy kompetencje językowe. Druga to zajęcia matematyczno-logiczne, podczas których rozwiązujemy zadania o wyższym niż zwykle stopniu trudności.

Oprócz tego dbam o przyjazny klimat w klasie, który sprzyja przyswajaniu nowych wiadomości. Zależy mi na tym, żeby dzieci czuły się bezpiecznie i w miarę możliwości komfortowo. Dbam, by jak najlepiej się poznały i polubiły, bo wówczas zachowania niewłaściwe występują rzadziej.

Przyznam szczerze, że chodzę do pracy z przyjemnością. Myślę, że moi uczniowie też. 🙂

Nasz dobrostan postanowili ostatnio zakłócić pojedynczy rodzice domagający się zwiększenia częstotliwości i zakresu zadań domowych. Z tego, co wiem, to rodzice zwykle skarżą się na to, że zadań jest za dużo i są zadawane za często. A tu przeciwnie. Przedstawiłam im swój punkt widzenia, czyli jestem za tym, żeby dzieci po szkole odpoczywały i bawiły się, a już w szczególności w weekendy. One tak intensywnie pracują w klasie, że odpoczynek należy im się jak psu buda. Ponadto przeprowadzone ostatnio badania wykazały, że zadanie domowe wcale nie zachęca dzieci do poszerzania wiedzy, wręcz wpływa demotywująco i zniechęca dzieci do chodzenia do szkoły (w swojej książce The Homework Myth: Why Our Kids Get Too Much of a Bad Thing omówił je Alfie Kohn). Po lekcjach jest czas na rozwijanie talentów, pasji, zainteresowań, ruch na świeżym powietrzu, spotkania towarzyskie, czytanie książek dla przyjemności itp. Kiedy trzeba coś zadać, to trzeba. Ale wszystko ponad to jest w moim mniemaniu sadyzmem w czystej postaci.

Jestem szczególnie wyrozumiała dla uczniów klasy drugiej, którzy przygotowują się do Pierwszej Komunii Świętej i mają w związku z tym nawał obowiązków, masę intensywnej pracy umysłowej itp. O ile to możliwe, odpuszczam w klasie drugiej różne spotkania okolicznościowe – chyba że rodzice nalegają, ale zazwyczaj nie nalegają. Im też często brakuje chwili wytchnienia, dlatego takie rozwiązania są im na rękę.

Wracając do zgłoszonego przez niektórych rodziców zapotrzebowania na zadania domowe, poszliśmy na kompromis: kilka razy w tygodniu przygotowuję dzieciom jakieś zadania – czy to z edukacji polonistycznej, czy matematycznej, czy artystycznej. Mają one charakter dodatkowy, nieobowiązkowy. Oznacza to, że w większości przypadków nie wymagają one sprawdzenia ani oceny. Ich celem jest, zgodnie z życzeniem kilkorga rodziców, zagospodarowanie dzieciom czasu wolnego, stymulowanie ich wszechstronnego rozwoju itp. Najczęściej puszczam w obieg dwie koszulki z dwoma propozycjami kart pracy do wyboru. Chętni uczniowie wyjmują sobie to, co ich interesuje i resztę podają dalej. Jak na razie, zainteresowanie jest spore – myślę, że właśnie dlatego, że jest to dobrowolne i bardziej atrakcyjne w swej formie niż typowe zadanie domowe.

„Dziewczynka z zapałkami”

„Dziewczynka z zapałkami” H. Ch. Andersena jest jedną z lektur, której nie byłabym w stanie przeczytać dzieciom podczas zajęć w szkole. Odkąd zostałam mamą, jestem miękka jak puchowa kołderka. Z trudem przeczytałam ją sama, żeby wczuć się w klimat i stworzyć go w klasie również dzieciom. Kilkakrotnie musiałam przerywać czytanie, bo zalewałam się potokiem łez. I tak się zastanawiam, czy są wokół mnie twardziele, którzy się już na to uodpornili i potrafią bez silnego wzruszenia przeczytać i omówić tę baśń w klasie.

Aby stworzyć odpowiedni nastrój, zgasiłam światło i włączyłam dzieciom piosenkę Moniki Borys, inspirowaną tą baśnią. Potem było już tylko gorzej: głos wiązł mi w gardle i widziałam, jak moje wzruszenie udziela się kolejnym dzieciom. I trudno prosić „Nie płacz, Słoneczko”, kiedy samemu ma się łzy w oczach i kiedy na co dzień zachęca się dzieci do wyrażania swoich emocji.

Uważam, że i dzieciom, i dorosłym potrzeba czasem takich lektur czy sytuacji. Szaleńcze tempo życia sprawia, że wiele ważnych spraw zwyczajnie nam umyka. Okres oczekiwania na Boże Narodzenie powinien być czasem refleksji, dobroci i życzliwości – zarówno wobec siebie, jak i wobec reszty świata. Warto choć na chwilę zatrzymać się w tym pędzie i zamiast na świątecznych zakupach skupić się na tym, co naprawdę w życiu ważne. Bo to wcale nie pieniądze czynią nas szczęśliwymi i bogatymi.

 

Jubileusz „Świerszczyka”

Udaliśmy się dziś do Biblioteki Miejskiej w Gryfinie na okolicznościową lekcję z okazji 70. urodzin „Świerszczyka”. Wysłuchaliśmy prelekcji pana Mariusza Kiełtyki na temat historii tego czasopisma. Mieliśmy możliwość przejrzeć kilkanaście numerów tego  dwutygodnika dla dzieci i młodzieży. Obejrzeliśmy prezentację multimedialną. Odkryliśmy, że nowy wydawca „Świerszczyka” ma również ofertę skierowaną do rodziców: http://www.swierszczyk.pl/dla-rodzicow/ Warto poczytać obie wersje!

Świerszczyk Bajetan Hops
Świerszczyk Bajetan Hops

„Rózga”

„Rózga” Grzegorza Kasdepke to jedna z najbardziej wzruszających książek dla dzieci, jaką kiedykolwiek czytałam. Udało mi się jej treścią zainteresować swoich uczniów, którzy słuchali jej bardzo uważnie. Niektórzy nawet zapragnęli ją nabyć.

Książka ta ma, moim zdaniem, nie tylko ogromny walor edukacyjny, ale wręcz terapeutyczny. W przystępny sposób opowiada o rozwodzie rodziców, ich nowych związkach, o miłości, o codziennych troskach i kłopotach. Głównym bohaterem jest Kornel – rówieśnik moich uczniów – niezwykle mądry i zdeterminowany chłopiec, który marzył o piesku. Zamiast niego otrzymał smycz, z którą przez 6 tygodni musiał trzy razy dziennie wychodzić na spacer, żeby udowodnić rodzicom, że jest na tyle odpowiedzialny, że można jego opiece powierzyć czworonoga. Mimo iż chłopiec był z tego powodu wyśmiewany w klasie, nie poddał się. Jego marzenie się spełniło.

To piękna i wzruszająca opowieść, z której i dorosły czytelnik może się wiele nauczyć. Polecam ją wszystkim, szczególnie na ten wyjątkowy czas poprzedzający święta Bożego Narodzenia.

Piękna, wzruszająca opowieść
Piękna, wzruszająca opowieść

Listy do i od Świętego Mikołaja

Będąc w wieku swoich obecnych uczniów napisałam w grudniu list do Świętego Mikołaja. Jakież było moje zdziwienie, kiedy otrzymałam odpowiedź! Na dodatek w marcu. 🙂 Odkąd jestem nauczycielką, pokazuję swoim wychowankom ów list jako ciekawostkę i zachęcam do korespondencji z najsłynniejszym mieszkańcem Laponii.

Tak wygląda list otrzymany przeze mnie lata świetlne temu
Tak wygląda list otrzymany przeze mnie lata świetlne temu

 

A tak wygląda w środku
A tak wygląda w środku

Dziś oprócz tego czeka nas bitwa na papierowe śnieżki (zawsze wtedy obawiam się niespodziewanej wizyty dyrekcji i mylnego wrażenia, że nie radzę sobie z dyscypliną, ponieważ to zadanie wywołuje u dzieci wieeeeeeeeeeeeeelkie emocje), rzut papierową śnieżką do celu, przeliczanie prezentów w workach Mikołaja z wykorzystaniem przemienności mnożenia i wiele innych, ekscytujących zadań.

Obmyślając najprostszy sposób wyjaśnienia dzieciom przemienności mnożenia, wpadłam na pomysł wykorzystania pozostałości po planszach z medalami za zachowanie z szkolnenaklejki.pl . W przeciwnym razie dokonałyby żywota w koszu na śmieci. Tymczasem dałam im drugie życie w roli pomocy dydaktycznych. 🙂

Przykładowa plansza (2x3 = 3x2)
Przykładowa plansza (2×3 = 3×2)